Już kilka godzin siedziałam sama w pokoju rozmyślając o
sytuacji w kurniku. Od tamtej chwili nie widziałam się z żadnym z domowników,
nikt do mnie nie zajrzał, choćby po to, by powiedzieć jak bardzo się na mnie
zawiedli, że nie powinnam tak postępować i że muszę przeprosić Harry’ego.
Im dłużej o tym myślałam, tym większe miałam wyrzuty
sumienia. Tak naprawę, to
ten chłopak nie zrobił mi nic takiego, za co miałabym go tak karać. Ba, nawet
próbował być dla mnie miły, zagadywać i komplementować, a ja potraktowałam go
jak śmiecia. Jestem okropna.
Od dłuższego czasu słyszałam jak mi burczy w brzuchu. Ostatnim posiłkiem, jaki zjadłam były płatki
z mlekiem na śniadanie. Nie mogłam dłużej się ukrywać w pokoju, kiedyś przecież
będę musiała wyjść i cos zjeść.
Nie wiele myśląc wyszłam z sypialni i zeszłam schodami na
dół, po drodze nie napotykając ani jednej żywej duszy. Dopiero w kuchni trafiłam
na Bellę. Dziewczyna siedziała przy stole popijając sok i kreśląc imię HARRY w
ogromnym serduszku w zeszycie. Nawet na mnie nie spojrzała, gdy weszłam do
pomieszczenia.
-Co tam? – Rzuciłam niby od niechcenia, ale nie otrzymałam
żadnej odpowiedzi. Nastolatka udawała całkowicie pochłoniętą rysowaniem. Podeszłam
do zamrażalnika i wyjęłam z niego porcję truskawkowych lodów. Wiedziałam, że
Bella kocha ten smak i zawsze na mnie krzyczy, kiedy jej go zabieram, więc
chciałam ją tym trochę sprowokować. Usiadłam przy stole naprzeciwko niej i
zaczęłam delektować się tym pysznym deserem. Gdy wzięłam pierwszą łyżeczkę
lodów do ust na twarzy mojej siostry pojawił się delikatny grymas. Po kilku
następnych łyżeczkach dziewczyna podniosła głowę i otworzyła usta jak by
chciała coś powiedzieć, po czym je zamknęła i powróciła do rysowania serduszek.
Wiedziałam, że jest na mnie wściekła za to, co zrobiłam Harry’emu a nie za te lody. W końcu upokorzyłam jej
idola.
Siedziałyśmy tak w ciszy jeszcze kilka minut, aż w końcu do
kuchni weszła nasza mama. Ta też nie zwracała na mnie uwagi.
-Bella, idź się ubieraj. – Powiedziała kobieta, zabierając z
blatu torebkę i klucze do samochodu.
-Jedziecie gdzieś? – Spytałam przyjaznym tonem, obserwując
jak dziewczynka wybiega z kuchni i kieruję się w stronę jej pokoju.
-Do miasteczka. Harry za pół godziny ma zacząć pracę w
sklepie z narzędziami u pana Marion’a. – Odpowiedziała głosem pozbawionym
emocji nawet na mnie nie patrząc.
Zupełnie zapomniałam o tej wakacyjnej pracy Harry’ego. Pan Marion to bardzo towarzyski, starszy pan,
który uwielbia opowiadać o swoich młodzieńczych latach. Gwiazdor na pewno nie
będzie się nudził w jego sklepie, zwłaszcza, gdy zaczyna się sezon żniw i
wszyscy rolnicy z okolic będą potrzebować różnych drobnych sprzętów.
-Tata też jedzie? – Spytałam ciekawa.
-Tak. – odpowiedziała krótko. - Wracamy późnym wieczorem, bo
musimy jeszcze zrobić małe zakupy. – Dodała i wyszła z kuchni nawet się nie
żegnając, co znaczy, że ona także jest na mnie wielce obrażona. Miałam już serdecznie dosyć tego Harry’ego.
Przedtem moje relacje z rodzicami były bardzo dobre, nie kłóciliśmy się a
wszystkie nieporozumienia załatwialiśmy podczas rozmowy, a teraz przyjechała ta
„wielka gwiazda z One Direction” i wszystko psuje. Mama i Bella nie chcą się do
mnie odzywać, a tata nawet nie pokazał mi się na oczy. Wiedziałam, że przyjazd
tutaj tego gwiazdorka nie przyniesie niczego dobrego.
Od godziny siedziałam w salonie przed telewizorem.
Bezmyślnie skakałam z kanału na kanał w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Wszędzie
leciały tylko jakieś głupie telenowele i tanie show. Zrezygnowana przełączyłam
na kanał muzyczny, gdzie właśnie leciała piosenka Christiny Aguilery –
Body. Zadowolona, że w końcu znalazłam coś w miarę
normalnego zaczęłam cichutko śpiewać razem z blondynką. Gdy piosenka doszła do
końca, na ekranie pojawiła się prezenterka programu, aby zapowiedzieć następny
utwór.
-„A teraz czas na pierwsze miejsce na naszej dzisiejszej
liście przebojów. Piątka tych chłopców poznała się na castingu do X Factor’a
niespełna dwa lata temu, a dzisiaj podbijają cały świat swoim kolejnym wielkim
hitem. One Direction i „Live while we're young ”. – Powiedziała uśmiechnięta
prezenterka.
Zaciekawiona wyprostowałam się na fotelu i czekałam na
rozpoczęcie teledysku, ponieważ nigdy wcześniej go nie widziałam.
Cały klip opowiadał głównie o dobrej zabawie na jakimś
biwaku, przyjaźni i takie tam. W sumie to było nawet ciekawe. Chłopcy ładnie
ubrani bawią się w dmuchanych kulach, basenie i jakimś jeziorku, jeżdżą
samochodem i grają w piłkę. Piosenka w sumie też nie taka najgorsza.
Spodziewałam się, że to będą smęty o nieszczęśliwej miłości, a tu proszę, wielkie
zaskoczenie.
Przed telewizorem spędziłam jeszcze dobre pół godziny, aż w
pewnym momencie usłyszałam warkot silnika. Czyżby rodzice wrócili wcześniej?
Zaciekawiona wyszłam przed dom. Moim oczom ukazał się dobrze mi znany samochód.
Była to bardzo charakterystyczna
furgonetka mojego przyjaciela.
Jeszcze pamiętam dzień, w którym go kupił. To
było niespełna dwa lata temu. Matt chciał mieć wtedy własny samochód, ale jego
ojciec nie chciał mu dać na niego pieniędzy. Chłopak wkurzył się i uznał, że
znajdzie sobie pracę i sam sobie na niego zarobi. Przez półtora roku pracował w
sklepie u pana Marion’a, tam gdzie aktualnie pracuje Harry. Gdy w końcu
uzbierał wystarczającą sumę pieniędzy, poszedł na komis samochodowy w celu
zakupienia wymarzonego auta, ale jego już nie było. Zdezorientowany chłopak pod
namową sprzedawcy kupił starą i zniszczoną z wierzchu furgonetkę. Z silnikiem
było wszystko w porządku, jedyną wadą tego samochodu był opłakany stan lakieru.
Przez kilka dni chłopak siedział załamany myśląc, co zrobić z tak brzydkim atem,
(bo sprzedawca nie chciał go z powrotem), aż w końcu wpadł na pomysł, kupił
kilka specjalnych farb i wymalował starą furgonetkę w tęczę, motylki, kwiatki i
różne inne wzory tworząc naprawdę ciekawy efekt.
Kilka dni później takiego
samochodu zazdrościli mu wszyscy młodzi ludzie z okolicznych wsi.
-Hej Oli! – Krzyknął Matt wysiadając z samochodu.
-Cześć. – Podbiegłam i przytuliłam się do mojego
przyjaciela. – Dawno cię nie widziałam.
-Miałem kilka spraw do załatwienia. A tak po za tym, to
muszę z tobą porozmawiać. – Powiedział wypuszczając mnie z objęć.
- Coś się stało? – Spytałam zaniepokojona.
- Nie, nic takiego. –Odpowiedział z uśmiechem. – Jedziemy do
mnie? Mam wolną chatę całą noc, więc możemy siedzieć jak za dawnych czasów.
-Jestem za. –Powiedziałam zadowolona. – Nawet dobrze, ze
jedziemy do ciebie, bo muszę sobie odpocząć od tego domu.
- Odpocząć? Dlaczego? -
spytał zdezorientowany.
-Opowiem ci po drodze. – Uśmiechnęłam się. – Za pięć minut
będę gotowa.
Pobiegłam do pokoju, złapałam torbę i wrzuciłam do niej
kosmetyczkę, ubrania na zmianę, telefon i portfel. Skoczyłam jeszcze do
łazienki, umyłam zęby a szczoteczkę włożyłam do kosmetyczki. Ostatni raz
spojrzałam w lustro i zbiegłam na dół. Wkuchni na stole zostawiłam mamie kartkę
z informacją, że nocuję u Matt’a i wrócę rano. Zamknęłam drzwi na klucz i spokojnym
krokiem podeszłam do mojego przyjaciela.
-Szybko. – Powiedział spoglądając na zegarek na nadgarstku.
-Się wie. – Uśmiechnęłam się i wsiadłam do samochodu. Matt
usiadł za kierownicą i wyjechaliśmy z podwórka.
-Miałaś mi coś opowiedzieć. – Przypomniał chłopak, gdy
wjechaliśmy już na szosę.
-A tak. No więc, od pewnego czasu mieszka u nas niejaki
Harry Styles z One Direction, kojarzysz? – spytałam.
-Słyszałem o nich kiedyś w radiu– Powiedział po chwili zastanowienia.
- No, to jeden z tych muzyków przyjechał do nas na wakacje,
ponieważ jego rodzice uznali, że przez sławę bardzo się zmienił i powinien od
niej trochę odpocząć, a moi rodzice oczywiście musieli się zgodzić… - Zaczęłam
opowiadać
-A skąd twoi rodzice znają się z jego rodzicami? – Przerwał mi
pytaniem.
-Jakoś kiedyś mój tata chodził do klasy z jego tatą czy coś,
nie ważne. – Machnęłam ręką. – Ale ważne, że on u nas mieszka. No i już pierwszego
dnia pobytu u nas obudziłam go z samego rana i zabrałam do kurnika.
-Do kurnika tak rano? – Wytrzeszczył na mnie oczy. – Ty wredoto,
moja krew. – Dodał z dumnym uśmiechem na twarzy.
- No i kury zrobiły mu bardzo miłe powitanie i on się na
mnie obraził a razem z nim cała moja rodzinka. Właśnie dlatego chcę uciekać jak
najdalej z tamtego miejsca, przynajmniej na tą jedną noc. – Dokończyłam swoją
opowieść.
- Już rozumiem. – Powiedział spokojnie. – Ale ja na twoim
miejscu postąpiłbym tak samo, piąteczka! – Powiedział wyciągając do mnie rękę.
- Skup się na drodze. - Rzuciłam z udawaną kamienną miną.
- No nie daj się prosić. – Zrobił słodkie oczka.
-Nie. – Odpowiedziałam maskując uśmiech.
- Nie? Okej. –Powiedział z cwanym uśmieszkiem. Już wiedziałam,
że ma jakiś głupi pomysł. Chłopak nagle nacisnął gaz tak, że wbiło mnie w
fotel, a silnik ryczał jak oszalały. Samochód zaczął jechać slalomem omijając
wszystkie paski na pustej drodze. Cholera, wiedział, że mam silną chorobę lokomocyjną.
- Jeśli zaraz nie przestaniesz, zwymiotuję do twojego
samochodu. – Ostrzegłam groźnie.
-Trudno. – Powiedział chłopak przechylając się razem z
kierownicą w prawo i w lewo.
-Już dobra, dobra! Piąteczka! – Krzyknęłam wyciągając dłoń w
jego stronę a drugą ręką zatykając usta. Dymny z siebie Matt przybił mi piątkę
i powrócił do normalnej jazdy. Po drodze jeszcze wstąpiliśmy do sklepu robiąc
małe zakupy na noc. Kupiliśmy popcorn, kilka paczek chipsów i soków. Reszta
drogi minęła nam na luźnej rozmowie.
Dojechaliśmy do domu mojego przyjaciela, wyładowaliśmy nasze
zakupy i zmęczeni rzuciliśmy się na
kanapę.
-Wiesz jak dawno nie robiliśmy sobie wspólnych zdjęć? –
Spytałam po chwili odpoczynku.
- No już dawno dawano. – Odpowiedział schylając się po
gitarę. Ja w tym czasie wyjęłam swój telefon, włączyłam aparat i zrobiłam nam
piękną fotkę z rączki. Nam i jeszcze kawałkowi gitary, który załapał się w
obiektywie.
-Piękną mam minę. – Powiedział sarkastycznie, po czym zabrał mi telefon i
włożył do swojej kieszeni.
-Co chcesz żebym ci zaśpiewał? – Zapytał przyjaznym tonem.
- A co chcesz. – Odpowiedziałam niezdecydowana kładąc głowę
na jago ramieniu.
Okej, mam pewien pomysł. – Powiedział słodko się
uśmiechając.
Pierwsze szarpnięcia strun i chłopak zaczął śpiewać.[Włącz]
When the rain
Is blowing in your face
And the whole world
Is on your case
I could offer you
A warm embrace
To make you feel my love
Is blowing in your face
And the whole world
Is on your case
I could offer you
A warm embrace
To make you feel my love
Przez moje ciało przeszedł
przyjemny dreszcz. Matt wiedział, że
uwielbiam tą piosenkę, znał mnie na wylot. Zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w
cudowny głos mojego najlepszego przyjaciela śpiewającego piosenkę, do której
miałam szczególny sentyment.
I could make you happy
Make your dreams come true
Nothing that I wouldn't do
Go to the ends
Of the Earth for you
To make you feel my love
To make you feel my love
Make your dreams come true
Nothing that I wouldn't do
Go to the ends
Of the Earth for you
To make you feel my love
To make you feel my love
Mogłabym całą wieczność
wsłuchiwać się w ten tekst. Miał w sobie coś magicznego, coś, czego nie dało
się opisać słowami. Coś, co było zawarte gdzieś w głębi tego wykonania,
przepełnionego bezgraniczną miłością tylko i wyłącznie do mnie.
Ostatnie szarpnięcia strun i
piosenka dobiegła końca. Cały czar prysł jak za odjęciem czarodziejskiej różdżki.
Nie mogłam pozwolić by to wszystko minęło, nie teraz. Przeczołgałam się pod
lewą ręką mojego przyjaciela tak, że siedziałam pomiędzy nim a gitarą.
Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i w skupieniu wsłuchiwałam się w bicie
jego serca i nierównomierny oddech. Matt odłożył instrument na podłogę i
zamknął mnie w swoich objęciach. Poczułam się tak bezpiecznie, jak jeszcze
nigdy. Ani ja, ani on nie byliśmy skrępowani tą chwilą. Siedzieliśmy wtuleni w
siebie już dobrą godzinę. Żadne z nas się nie odzywało, po prostu cieszyliśmy
się sobą. JA I ON. Dwójka najlepszych przyjaciół. Tego mi właśnie brakowało.
____________________________________________________
I jak, podoba się? ; ))
Komentujcie, bardzo mi na tym zależy. ; )
Świetny i ty naprawde dopiero zaczynasz swoją przygode z pisaniem? Nie wieże. Wrazając do rozdziału świetny, świetny, świetny, kurde ale się porobiło z rodzinką Olivi, mam nadzieje że to tylko przejsciowe. Już nie moge doczekać się nowego rozdziału, bo pieszesz nie ziemsko. Pozdro i czekam na nexta
OdpowiedzUsuńPiszesz cudownie. Szkoda tylko, ze tak rzadko dodajesz rozdziały ;c
OdpowiedzUsuńNo to się rodzinka obraziła. Trochę żal ;) ale oczywiście super to ujęłaś. Nie mogę się doczekać, aż między Oli a Harrym zacznie się coś dziać. I myślę, że Matt czuje do dziewczyny coś więcej niż tylko przyjacielską miłość. Ciekawie ciekawie ;)
Tak przy okazji, zapraszam do mnie: my-infection-of-onedirection.blog.pl
Bardzo podoba mi się Twój styl pisania. Na pierwszy rzut oka widać, że masz talent i cechujesz się wielką pasją. Będę zaglądać tu zdecydowanie częściej ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam również do siebie
+ dodaję do obserwowanych ;)
łał świetny blog, a najlepsza ta akcja z harrym:-)) szkoda że rodzinka zrobiła focha, ale mimo to chce więcej takich akcji:-P i oczywiście z wielką niecierpliwością czekam na nn<33
OdpowiedzUsuń59 yr old Help Desk Operator Taddeusz Hucks, hailing from Brandon enjoys watching movies like "Low Down Dirty Shame, A" and Sculling. Took a trip to Carioca Landscapes between the Mountain and the Sea and drives a MX-6. kliknij
OdpowiedzUsuń