piątek, 22 lutego 2013

Rozdział 1



~ Dzień przyjazdu Harrego ~
-Olivia, dziecko! Co ty masz na sobie? Mogłabyś się ubrać jakoś ładniej.– Lamentowała mama. Zostało niecałe pół godziny do przyjazdu Harrego i chciała żeby wszystko było idealnie. Zawsze powtarzała, że pierwsze wrażenie jest najważniejsze.
-O co ci chodzi? Wyglądam dobrze. – powiedziałam lekko poirytowana. Może faktycznie moja koszula w kratkę zawiązana u dołu, biały podkoszulek i zwykłe szorty nie były zbyt wyjściowe na tle mojej rodzinki elegancko wystrojonej od góry do dołu, ale cóż. To był mój styl, a po za tym jakoś szczególnie nie zależało mi na tym, aby Harry „Wielka Gwiazda” Styles mnie polubił.
-Tak, ładnie, ale do chodzenia na co dzień, a nie jak na przyjazd wielkiej gwiazdy - odpowiedziała mama jeszcze raz lustrując mnie wzrokiem. – Idź się szybko przebrać.
-Ale mamo…
-Bez dyskusji!
Idąc po schodach do swojego pokoju rozmyślałam, w co mogę się ubrać - żeby nie było zbyt elegancko, ale żeby też mama się nie czepiała, że wyglądam jak do chodzenia po domu. Po kilku minutach znalazłam coś idealnego. Szybko się przebrałam i zbiegłam na dół.
-Może być? – Spytałam.
- Wow siostra, wyglądasz super. – Powiedziała Bella. Czy ona jest dla mnie miła?! – Czekaj zrobię ci zdjęcie. Uśmiech…

- Ślicznie wyszłaś – podziwiała dwunastolatka.
 Zaraz, zaraz. „Ślicznie wyszłaś”? „Super wyglądasz”? Co tu się u licha dzieje? Coś z nią nie tak?
-No, od razu lepiej – Powiedziała mama, gdy mnie zobaczyła.
-Już jedzie! – Krzyknęła Bella
-Cóż za piękny, nowy samochód. No tak, gwiazdy jeżdżą tylko takimi…. – Powiedziałam sarkastycznie widząc zbliżające się auto.
-Oli, miałaś dać mu szansę – mama zaczęła się lekko irytować moim zachowaniem.
-Dobra, dobra, okej. – Powiedziałam na odczepne.
Samochód zatrzymał się przed naszym domem, otworzyły się tylne drzwi a ze środka wyszedł niesamowicie przystojny brunet. Myślałam, że tak można wyglądać tylko na plakacie albo okładce magazynu, po wielu przeróbkach i udoskonaleniach, a tu proszę: idealna buźka, jasne, na pewno bardzo drogie ciuchy i perfekcyjnie ułożone włosy. A niech go szlag!
-Dzień dobry. – przywitał się grzecznie.  – Jestem Harry.
-Dzień dobry. Miło mi cie poznać. Ja jestem George, - tata uścisnął mu dłoń na przywitanie- to moja żona Kelly, - Harry podszedł do mamy i pocałował jej rękę - I moje córki Olivia i Isabella. – Chłopak podszedł do mnie podał, mi rękę i uśmiechnął się w jakiś dziwny sposób, od którego zmiękły mi kolana. Chwilę się jeszcze na mnie patrzył a później poszedł przywitać się ze zniecierpliwioną już Bellą. Dziewczynka rzuciła mu się na szyję i zaczęła płakać ze szczęścia. Tata zabrał małą i przeprosił Harry’ego za jej zachowanie.
-Nic nie szkodzi, jestem przyzwyczajony. – Uśmiechnął się odsłaniając rząd śnieżnobiałych ząbków. Pff no tak, przyzwyczajony. Bo przecież wszystkie dziewczyny na pierwszym spotkaniu rzucają mu się na szyje, przytulają i ściskają. Też mi coś.
- A więc zapraszam na uroczysty obiad! – Powiedziała zadowolona mama.
-Harry a twoje bagaże? – spytał tata.
-Mój asystent wszystko zaniesie, tylko proszę mu powiedzieć, do jakiego pokoju – znowu się uśmiechnął. Taa, „mój asystent wszystko zaniesie, tylko proszę mu powiedzieć, do jakiego pokoju” a co pan Wielka Gwiazda może połamać sobie paznokcie dźwigając walizki? Och jakie to straszne. Pierwsze pół godziny znajomości a ten koleś już niewyobrażalnie działa mi na nerwy. „Oli, daj mu szansę” w głowie zadźwięczał mi głos mamy. Dobra muszę spróbować. Uśmiechnęłam się i poszłam za nimi do jadalni.
Przy obiedzie nie denerwował mnie aż tak bardzo. Starałam się nie zwracać uwagi na to, co mówi, a opowiadał głównie o sobie i swojej karierze.  Podczas gdy moja rodzina słuchała jego opowieści z zapartym tchem, ja mieszałam łyżeczką lody truskawkowe z waniliowymi w moim pucharku. Gdzieś w międzyczasie zajrzał do nas asystent Stylesa powiadamiając go, że wszystkie bagaże są już w jego pokoju.
Uroczysty posiłek wreszcie dobiegł końca i wszyscy wstali od stołu.
 - Harry, - zwrócił się do niego tata, - Na pewno jesteś bardzo zmęczony po podróży. Bella zaprowadzi cię do twojego pokoju i pokaże gdzie jest łazienka, abyś mógł się odświeżyć.
Uff, jakie szczęście, że nie padło na mnie. Przez cały jego pobyt w naszym domu mam zamiar go omijać szerokim łukiem.
Harry podziękował za obiadokolację (bo posiłek trochę się przeciągnął) i poszedł z Bellą. Ja i tata zostaliśmy pomóc mamie sprzątać ze stołu.
- Bardzo miły chłopak z tego Harry’ego, a jaki gentleman. – Podziwiała mama podczas zmywania naczyń. – I nie jest taki, jak myślałaś córciu. – Dodała z uśmiechem.
- Mamo, on cały obiad przegadał tylko i wyłącznie o sobie. On świata nie widzi poza swoja boską osobą. – Powiedziałam spokojnie.
-Olivia, nie przesadzaj. – Powiedziała poirytowana kobieta.
-Mamo, czy on ci może powiedział, że smakował mu obiad? Albo, że coś, cokolwiek podoba mu się w naszym domu albo okolicy? – spytałam przebiegle – A zadał ci jakieś pytanie dotyczące ciebie? Nie…
- Olivia skończ!  - przerwała zmieszana, po czym wyszła do jadalni przynieść resztę talerzy i sztućców, a ja już wiedziałam, że wygrałam.
Późnym wieczorem siedziałam na tarasie ze słuchawkami w uszach oglądając gwiazdy. Moje myśli były całkowicie pochłonięte balem, który co roku organizujemy w naszej stodole. To już prawie tradycja naszej wsi, że sołtys na rozpoczęcie żniw organizuje taką imprezę. Są tańce, jedzenie, różne konkursy, wszyscy świetnie się bawią. To naprawdę fantastyczna sprawa. Chciałabym, aby w tym roku był bardzo udany, zwłaszcza, że to ostatni raz my organizujemy bal, ponieważ taty kadencja dobiega końca.
-Czego słuchasz? – moje rozmyślenia przerwał nie kto inny jak Harry który właśnie przyszedł na taras.
-Hę? - powiedziałam wyjmując jedną słuchawkę z ucha.
-Czego słuchasz? - chłopak powtórzył pytanie.
-Muzyki  -  odpowiedziałam najzwyczajniej na świecie.
-Cóż za wyczerpująca odpowiedź – uśmiechnął się Harry.
-Nie powinieneś już spać? Jest już bardzo późno. – Powiedziałam z kpiącym uśmieszkiem.
-Nie jestem już małym chłopcem, za to ty już powinnaś być w łóżku. – odpowiedział.
-Masz rację. Już powinnam iść spać. – Nie miałam ochoty dłużej z nim przebywać, więc skorzystałam z okazji i skierowałam się do wyjścia.
-Poczekaj chwilkę. – Powiedział łapiąc mnie za nadgarstek i uśmiechając się najsłodziej jak tylko potrafił, ukazując tym samym swoje dwa dołeczki, których nie sposób nie zauważyć.
-No przestań to robić! – krzyknęłam.
-Ale co?  - spytał udając, że nie wie, o co chodzi.
- No ten… tak się słodko uśmiechać. – Powiedziałam zdenerwowana, a on zrobił tylko pytający wyraz twarz – założę się, że robisz to cały czas. – ciągnęłam – uwodzisz dziewczyny tym swoim zniewalająco słodkim uśmieszkiem, ale na mnie to nie działa, więc daruj sobie! – powiedziałam, odgarnełam włosy z czoła sprawnym ruchem głowy i jakby nigdy nic weszłam do domu.


  I jak podoba się? ; ))
Proszę o komentarze ; ))

czwartek, 21 lutego 2013

Prolog.



Baby You light up my world like nobody else
the way that you flip your hair gets me overwhelmed
but when you smile at the ground it ain't hard to tell
You don't kno-o-ow
You don't know you're beautiful!
-Bella ścisz to! – Krzyknęłam na całe gardło.
-A co, przeszkadza ci?  - odkrzyknęła siostra.
-Tak! -  Powiedziałam już nieco ciszej. Czyżby nagle zrobiła się dla mnie miła?
Right now I'm looking at you and I can't believe
You don't kno-o-ow
You don't know, you're beautifu-u-ul!
That's what makes you beautiful!
Usłyszałam ponownie tyle, że dwa razy głośniej.
-Spokojnie Oli . Jesteś silna, tylko spokojnie. – Powtarzałam sobie w duchu.
-So c-come on
You got it wrong
To prove I'm right I put it in a so-o-ong! – Śpiewała dwunastolatka.
- No teraz to ją zabije! – Powiedziałam, poczym  wybiegłam z kuchni,  przebiegłam przez korytarz i  z rozpędu  wskoczyłam na kanapę prosto na moją siostrę.
-Ała! No co ty robisz?! Głupia jesteś?! – Wrzeszczała –Mamo! Powiedz jej coś!
-Dziewczynki spokojnie, nawet chwili nie możecie wytrzymać bez kłótni? – Powiedziała od progu mama, po czym usiadła na fotelu naprzeciwko nas z poważną miną. –Muszę wam coś ważnego powiedzieć.
 Wymieniłyśmy z małą spojrzenia i usiadłyśmy normalnie na kanapie.
- Coś się stało mamo? – spytałam już z lekka przerażona. Mama bardzo rzadko Mówiła do nas w ten sposób.
- Będziemy mieli gościa. – Powiedziała, a ja odetchnęłam z ulgą. – Ale nie byle jakiego gościa. – Dodała z tajemniczą miną.
- Mamo konkretnie. – Zniecierpliwiła się Bella.
- Przyjedzie do nas Harry Styles – Powiedziała spokojnie.
- Co?! – Krzyknęła moja młodsza siostra.
-A kto to? – spytałam głupkowato. Nie miałam pojęcia o kogo chodzi.
-To Harry Styles, dziewczyno, aaa!! – Piszczała małolata. - Jeden z członków najlepszego boysbandu na świecie!! Iiiiiippp! Chłopak z ONE DIRECTION!!!
-Skoro on taki sławny, to po co ma przyjeżdżać do takiej małej wioski jak nasza? Przecież tu są tylko pola, lasy i nic więc. – Spytałam mamę.
-Kiedyś, jego tata chodził do klasy z naszym tatą, i do tej pory utrzymują dość dobry kontakt. – Zaczęła wyjaśniać mama - Rodzice Harry'ego uznali, że stał się zbyt „ważny” przez ten zespół i że już nie pamięta jak to jest żyć „normalnie”. Chcą, aby poznał jak to jest żyć na wsi, chodzić do pracy, sprzątać po sobie i takie tam, Dlatego postanowiliśmy im pomóc i zaproponowaliśmy im, aby chłopak pomieszkał u nas przez wakacje…
-Jak to? Przez całe wakacje? – Zdziwiłam się.
-Tak córciu, przez całe. W miasteczku znalazłam dla niego pracę, będzie sprzedawał narzędzia ogrodnicze, a popołudniami pomagał nam przy gospodarstwie….
-Pffff, Harry Styles ma sprzedawać jakieś głupie narzędzia? Jego miejsce jest na scenie a nie za ladą – zakpiła Bella.
-W te wakacje porzuci scenę i stanie za ladą. – Powiedziała mama.
-No dobra, a gdzie on niby będzie mieszkał? -  Spytałam.
-U nas, w pokoju gościnnym na górze. – Odpowiedziała.
-Jej nie wierzę! Będę mieszkać w tym samym domu co Harry Styles – Mówiła podniecona dziewczynka, a ja z mamą wymieniłyśmy głupie spojrzenia.
            Wieczorem przed snem jeszcze długo rozmyślałam o przyjeździe naszego gościa. On jest sławny, na pewno się będzie wywyższał, rozkazywał i czuł się lepszy od nas. To będą najgorsze wakacje mojego życia.
-Mogę? – z zamyślenia wyrwał mnie głos mamy.
-Jasne wejdź – uśmiechnęłam się i zrobiłam jej trochę miejsca obok mnie na łóżku. – Kiedy ma przyjechać ten cały Harry?
-Na samym początku wakacji. – Powiedziała. – Nie martw się to tylko dwa miesiące.
-Aż dwa miesiące. Wiesz jak się zachowują takie gwiazdy? To na pewno jest jakiś rozwydrzony i rozpieszczony dzieciak, któremu wszystko trzeba będzie podać do ręki. –  Lekko się zdenerwowałam.
-A może on się okaże zupełnie inny, córciu daj mu szansę. – Powiedziała mama łagodnym głosem. – Śpij dobrze kochanie. – Cmoknęła mnie w czoło i po cichutku wyszła z pokoju.
            Coś czuje, że moje życie wywróci się do góry nogami….