~ Dzień
przyjazdu Harrego ~
-Olivia,
dziecko! Co ty masz na sobie? Mogłabyś się ubrać jakoś ładniej.– Lamentowała
mama. Zostało niecałe pół godziny do przyjazdu Harrego i chciała żeby wszystko
było idealnie. Zawsze powtarzała, że pierwsze wrażenie jest najważniejsze.
-O co ci
chodzi? Wyglądam dobrze. – powiedziałam lekko poirytowana. Może faktycznie moja
koszula w kratkę zawiązana u dołu, biały podkoszulek i zwykłe szorty nie były
zbyt wyjściowe na tle mojej rodzinki elegancko wystrojonej od góry do dołu, ale
cóż. To był mój styl, a po za tym jakoś szczególnie nie zależało mi na tym, aby
Harry „Wielka Gwiazda” Styles mnie polubił.
-Tak, ładnie,
ale do chodzenia na co dzień, a nie jak na przyjazd wielkiej gwiazdy -
odpowiedziała mama jeszcze raz lustrując mnie wzrokiem. – Idź się szybko
przebrać.
-Ale mamo…
-Bez
dyskusji!
Idąc po
schodach do swojego pokoju rozmyślałam, w co mogę się ubrać - żeby nie było
zbyt elegancko, ale żeby też mama się nie czepiała, że wyglądam jak do chodzenia
po domu. Po kilku minutach znalazłam coś idealnego. Szybko się przebrałam i
zbiegłam na dół.
-Może być? –
Spytałam.
- Wow
siostra, wyglądasz super. – Powiedziała Bella. Czy ona jest dla mnie miła?! – Czekaj
zrobię ci zdjęcie. Uśmiech…
- Ślicznie
wyszłaś – podziwiała dwunastolatka.
Zaraz, zaraz. „Ślicznie wyszłaś”? „Super
wyglądasz”? Co tu się u licha dzieje? Coś z nią nie tak?
-No, od razu
lepiej – Powiedziała mama, gdy mnie zobaczyła.
-Już jedzie!
– Krzyknęła Bella
-Cóż za
piękny, nowy samochód. No tak, gwiazdy jeżdżą tylko takimi…. – Powiedziałam
sarkastycznie widząc zbliżające się auto.
-Oli, miałaś
dać mu szansę – mama zaczęła się lekko irytować moim zachowaniem.
-Dobra,
dobra, okej. – Powiedziałam na odczepne.
Samochód
zatrzymał się przed naszym domem, otworzyły się tylne drzwi a ze środka wyszedł
niesamowicie przystojny brunet. Myślałam, że tak można wyglądać tylko na
plakacie albo okładce magazynu, po wielu przeróbkach i udoskonaleniach, a tu
proszę: idealna buźka, jasne, na pewno bardzo drogie ciuchy i perfekcyjnie
ułożone włosy. A niech go szlag!
-Dzień
dobry. – przywitał się grzecznie. –
Jestem Harry.
-Dzień
dobry. Miło mi cie poznać. Ja jestem George, - tata uścisnął mu dłoń na
przywitanie- to moja żona Kelly, - Harry podszedł do mamy i pocałował jej rękę
- I moje córki Olivia i Isabella. – Chłopak podszedł do mnie podał, mi rękę i
uśmiechnął się w jakiś dziwny sposób, od którego zmiękły mi kolana. Chwilę się
jeszcze na mnie patrzył a później poszedł przywitać się ze zniecierpliwioną już
Bellą. Dziewczynka rzuciła mu się na szyję i zaczęła płakać ze szczęścia. Tata
zabrał małą i przeprosił Harry’ego za jej zachowanie.
-Nic nie
szkodzi, jestem przyzwyczajony. – Uśmiechnął się odsłaniając rząd
śnieżnobiałych ząbków. Pff no tak, przyzwyczajony. Bo przecież wszystkie
dziewczyny na pierwszym spotkaniu rzucają mu się na szyje, przytulają i
ściskają. Też mi coś.
- A więc
zapraszam na uroczysty obiad! – Powiedziała zadowolona mama.
-Harry a
twoje bagaże? – spytał tata.
-Mój
asystent wszystko zaniesie, tylko proszę mu powiedzieć, do jakiego pokoju –
znowu się uśmiechnął. Taa, „mój asystent wszystko zaniesie, tylko proszę mu
powiedzieć, do jakiego pokoju” a co pan Wielka Gwiazda może połamać sobie
paznokcie dźwigając walizki? Och jakie to straszne. Pierwsze pół godziny
znajomości a ten koleś już niewyobrażalnie działa mi na nerwy. „Oli, daj mu
szansę” w głowie zadźwięczał mi głos mamy. Dobra muszę spróbować. Uśmiechnęłam
się i poszłam za nimi do jadalni.
Przy
obiedzie nie denerwował mnie aż tak bardzo. Starałam się nie zwracać uwagi na
to, co mówi, a opowiadał głównie o sobie i swojej karierze. Podczas gdy moja rodzina słuchała jego
opowieści z zapartym tchem, ja mieszałam łyżeczką lody truskawkowe z
waniliowymi w moim pucharku. Gdzieś w międzyczasie zajrzał do nas asystent
Stylesa powiadamiając go, że wszystkie bagaże są już w jego pokoju.
Uroczysty
posiłek wreszcie dobiegł końca i wszyscy wstali od stołu.
- Harry, - zwrócił się do niego tata, - Na
pewno jesteś bardzo zmęczony po podróży. Bella zaprowadzi cię do twojego pokoju
i pokaże gdzie jest łazienka, abyś mógł się odświeżyć.
Uff, jakie
szczęście, że nie padło na mnie. Przez cały jego pobyt w naszym domu mam zamiar
go omijać szerokim łukiem.
Harry
podziękował za obiadokolację (bo posiłek trochę się przeciągnął) i poszedł z
Bellą. Ja i tata zostaliśmy pomóc mamie sprzątać ze stołu.
- Bardzo
miły chłopak z tego Harry’ego, a jaki gentleman. – Podziwiała mama podczas
zmywania naczyń. – I nie jest taki, jak myślałaś córciu. – Dodała z uśmiechem.
- Mamo, on
cały obiad przegadał tylko i wyłącznie o sobie. On świata nie widzi poza swoja
boską osobą. – Powiedziałam spokojnie.
-Olivia, nie
przesadzaj. – Powiedziała poirytowana kobieta.
-Mamo, czy
on ci może powiedział, że smakował mu obiad? Albo, że coś, cokolwiek podoba mu
się w naszym domu albo okolicy? – spytałam przebiegle – A zadał ci jakieś
pytanie dotyczące ciebie? Nie…
- Olivia
skończ! - przerwała zmieszana, po czym
wyszła do jadalni przynieść resztę talerzy i sztućców, a ja już wiedziałam, że
wygrałam.
Późnym wieczorem
siedziałam na tarasie ze słuchawkami w uszach oglądając gwiazdy. Moje myśli
były całkowicie pochłonięte balem, który co roku organizujemy w naszej stodole.
To już prawie tradycja naszej wsi, że sołtys na rozpoczęcie żniw organizuje
taką imprezę. Są tańce, jedzenie, różne konkursy, wszyscy świetnie się bawią.
To naprawdę fantastyczna sprawa. Chciałabym, aby w tym roku był bardzo udany,
zwłaszcza, że to ostatni raz my organizujemy bal, ponieważ taty kadencja
dobiega końca.
-Czego
słuchasz? – moje rozmyślenia przerwał nie kto inny jak Harry który właśnie
przyszedł na taras.
-Hę? -
powiedziałam wyjmując jedną słuchawkę z ucha.
-Czego
słuchasz? - chłopak powtórzył pytanie.
-Muzyki - odpowiedziałam najzwyczajniej na świecie.
-Cóż za
wyczerpująca odpowiedź – uśmiechnął się Harry.
-Nie
powinieneś już spać? Jest już bardzo późno. – Powiedziałam z kpiącym
uśmieszkiem.
-Nie jestem
już małym chłopcem, za to ty już powinnaś być w łóżku. – odpowiedział.
-Masz rację.
Już powinnam iść spać. – Nie miałam ochoty dłużej z nim przebywać, więc
skorzystałam z okazji i skierowałam się do wyjścia.
-Poczekaj
chwilkę. – Powiedział łapiąc mnie za nadgarstek i uśmiechając się najsłodziej
jak tylko potrafił, ukazując tym samym swoje dwa dołeczki, których nie sposób
nie zauważyć.
-No przestań
to robić! – krzyknęłam.
-Ale co? - spytał udając, że nie wie, o co chodzi.
- No ten… tak
się słodko uśmiechać. – Powiedziałam zdenerwowana, a on zrobił tylko pytający
wyraz twarz – założę się, że robisz to cały czas. – ciągnęłam – uwodzisz dziewczyny
tym swoim zniewalająco słodkim uśmieszkiem, ale na mnie to nie działa, więc
daruj sobie! – powiedziałam, odgarnełam włosy z czoła sprawnym ruchem głowy i jakby nigdy nic weszłam do domu.
I jak podoba się? ; ))
Proszę o komentarze ; ))